Próbowałem wielu antywirusów na Windowsach. Do tej pory ciężko mi znaleźć ten wzorcowy, ale najbogatszy Kaspersky – wersja PURE 3.0 zdaje się spełniać moje oczekiwania. Przynajmniej kiedy jestem na desktopie – na Server rzecz jasna nie chce się zainstalować.
Ze wszystkich antywirusów, które testowałem Kaspersky ma najlepszy interfejs i najwięcej możliwości. Więcej bajerów ma tylko Bitdefender, ale trudno coś w nim znaleźć.
Jest to kolejny pakiet w którym deaktywacja absolutnie zbędnych modułów jak na przykład u mnie Mail defence skutkuje denerwującym komunikatem – jak wszedzie „jeden ze składników jest wyłączony”. Tylko AVG oferuje opcję nieinstalowania zbędnych komponentów. Ale da się przeżyć.
Skrócona lista funkcji z kilkoma słowami komentarza wygląda mniej więcej tak:
Standardowo Self Defence – odpowiednik tego jest chyba wszędzie.
File Anti-virus – tu miłe zaskoczenie: można zabronić antywirusowi automatycznego podejmowania decyzji co do zagrożeń – w trudnych środowiskach mógłby się zapędzić; całkiem sensowne są opcje definiowane opcje wydajności – można zmienić parametry heurystyki, czy silniki skanu.
Kolejne cztery moduły to Mail anti-virus, Anti-Spam, IM Anti-virus i Web Anti-virus; trzy pierwsze nie przydały mi się do tej pory, czwarty wykazuje zdolność blokowania podejrzanych URLi (w tym jak musiałem sprawdzić – stron z crackami do Kasperskiego 😉 ). Znowu – można zmieniać akcje domyślne.
Zakładka Application control w ustawieniach to ciekawe podejście do kontrolowania wyjątków. Znajduje się tu też nico ukryte Identity protection chroniące rejestr i pliki np. przegladarki przed próbą niepowołanego grzebania. Analiza behawioralna znajduje się pod nazwą System Watcher – wykrywanie exploitów odbywa się włąśnie tutaj.
Firewall jest zorganizowany dobrze do zwykłych zastosowań – serwery też można stawiać i chronić Kasperskim serwery, ale interfejs programu zdradza, że jest do innych celów. Ładny podglad na karty sieciowe i możliwość ich gaszenia jest bardzo na plus – zwłaszcza przy mnogich kartach wirtualnych. Ciekawie uzupełnia to Network Attack Blocker z opcją autobanowania na jakiś czas.
Kompletną ciekawostką jest Anti-Banner – taki AdBlock na warstwie sieciowej. Testowany na czystej przeglądarce na kilku stronach z filmami – naprawdę działa! A ponadto można definiować własne białe i czarne listy. Super!
Z kolei kolejny moduł – Safe money być może działa ale uniemożliwia logowanie do banku. "Bezpieczna przeglądarka" się nie otwiera,a gdy dodałem mBank do wyjątków to nie przeszkodziło to w niedziałaniu przekierowaniu PayU->mTransfer :(. Ogólnie nie działa i denerwuje.
Secure Data Input to "super bezpieczna" klawiatura ekranowa – być może o tyle lepsza od osk.exe, że kontroluje swoją integralność.
W ustawieniach można też odnaleźć tryb gry – żadnych powiadomień dla aplikacji pełnoekranowych – duży plus, choć nie jest to unikalna funkcja – nawet Comodo ma.
Po obiecującej karcie Battery saving spodziewałem się więcej niż jednego checkboxa do wyłączania zaplonwanych skanów na baterii. Dobre i to.
W zakładce Network można łatwo wykluczyć porty do skanowania.
Możemy także synchronizować nasze hasła na wszystkich komputerach z Kaspersky PURE 3.0 – jakoś ja im nie ufam 😉
Ważna rzecz – z ikonki w tacce systemowej możemy spauzować ochronę na wybrany czas, do restaru, albo do ponownej aktywacji.
Nie zabrakło rzecz jasna blokowania hasłem, harmonogramu skanowań, czy importu-eksportu profili. Możemy skanować wybrane obszary – Full, Critical Areas, Custom i last but not least – Vulnerability Scan.
Jeśli chodzi o wydajność to po kilku dniach można ustawić go tak by na leciwym laptopie z dwurdzeniowym CPU i 4GB RAM dawał sobie radę. Jak zawsze – przy instalacjach i dużych transakcjach wejścia-wyjścia wypada go zagasić.
Ogólnie moja ocena w skali szkolnej: 5-. Mogło być lepiej, ale do tej pory to chyba najlepszy desktopowy antywirus.