Po długiej przerwie postanowiłem dać ubuntu kolejną szansę. I mimo względnie przyjemnego startu było jak zawsze.
Mam laptopa z hybrydową grafiką. Moje podstawowe wymaganie to obsługa obrazu przez HDMI (teoretycznie na Nvidii); teraz doszła konieczność produkowania obrazu także przez D-SUB (teoretycznie na Intelu).
Zacząłem od zabootowania z płyty. (Swoją drogą kto robi ISO 850MB?! Można albo ściąć do CD-kowych 700 albo sypnąć pakietami…) System startuje, a ja nie wierzę własnym oczom – napis ubuntu na obydwu monitorach! Wybór języka, opcja Wypróbuj ubuntu, szybki skok do ustawień monitora i zacząłem myśleć, że jeszcze polubię ubuntu.
Ale było jednak jakieś "ale"
Instalator pięknie działał, aż zachciało mi się skorzystać z oferowanego konta Ubuntu-one. Całkiem zgrabnie wkomponowana opcja rejestracji w instalator systemu. No, może poza topornym tłumaczeniem w rodzaju Ja posiadam, konto w ubuntu one a nazwa użytkownika i moje hasło to… Akceptuję regulamin i nic. Zwiesił się. Dysk niby pracuje, dałem mu 10 minut. Dalej nic. Aż cały system się zawiesił. Zero reakcji, tylko hard reset pozostał.
OK, uznałem, że zwykła zwiecha. Restartuję, ale omyłkowo klapa laptopa pozostaje otwarta. Ma to znaczenie dla Windowsów – nie umieją wyświetlić ponad dwóch pulpitów i klonują jeden z nich – psuje rozdzielczość, nieładnie jest, ale zwykle wystarczy zamknąć klapę i jest dobrze. Z ciekawości sprawdzam jak zachowa się ubuntu – odpalam ustawienia ekranów i bum!
Piękny komunikat o błędzie, menadżer okien zwisł tak permanentnie, że nawet TTY nie dało się zmienić. Niech mu będzie – do trzech razy sztuka.
Czy na pewno do trzech razy sztuka? Cóż, za trzecim razem nie pojawiła się obsługa myszy (próbowałem 3 różnych na USB i touchpada). Restart.
Czas przejść na niezawodną filozofię do (n+1) razy sztuka. Nawet nie wchodzę w tryb live, nie zmieniam języka (oby potem się dało), nie śmiem testować układu klawiatury, ani rozwijać szczegółów podczas zgrywania plików.
W końcu się udało 🙂 Z drugiej strony to dopiero instalacja. Co będzie potem? To się okaże…
Masz wielkiego pecha z tego co widzę 😀
ISO zwiększyli rok temu na tyle, że nie mieści się na CD (co właściwie i tak nie ma znaczenia, bo Ubuntu nie pociągnie na starszym kompie, a na nowszym przyjemniej zabootować się z USB).
Ja mam chyba szczęście, bo instalacja Ubuntu zawsze przebiega bez żadnych problemów (i z dodatkowym monitorem i z logowaniem się do U1 😉 )
BTW: W kwietniu ma zniknąć X z systemu (zastąpiony własnym Mirem) – będzie jeszcze więcej zabawy.